Tytuł artykułu brzmi jak zawołanie społeczno-polityczne. Ma jednak inny charakter. Jest to tylko społeczne i skierowane jest do właścicieli psów ras agresywnych (i innych o mocnym charakterze). Artykuł off-topic developerki, ale i tak planuje takich więcej. Momentami śmieszny, a momentami poważny.
Mój pies został pogryziony przez sukę rasy Amstaff czy coś w ten deseń. Góra mięśni i kwadratowa szczęka (jak opis bramkarza...). Cynamon, stary podrywacz podbiegł do niej, a ona na dzień dobry pocałunek... śmierci. Nie pomogło nawalanie gazetą w sukę (tak, tak, tylko to miałem w ręce) oraz działka gazu pieprzowego prosto w czerwone ślepia. Babka darła gębę, żeby polać sukę wodą. Wyrwałem z pobliskiego kiosku butlę muszynianki (lekko gazowana, powinna pieskowi smakować) i wylałem na mięśniaczkę. Puściła. Jednak nie lubi gazowanej. Pani, która wyprowadzała pieskę, na smyczy, miała do mnie, zaraz po zajściu pretensję, że spuściłem Cynamona ze smyczy. Robie tak, do cholery, od sześciu lat! i nigdy mój pies nie miał takich poważnych kłopotów. Suka była na smyczy, ale bez kagańca. A Cynamon? Zwiał! Był w takim szoku, że uciekł przez bloki w dalej nieznanym kierunku.
Tu akcja się rozrzedza. Szukałem go przez ok. 2h po całym warszawskim Powiślu. Nic. Po tym czasie nagle zadzwoniła do mnie moja żona z wiadomością, że znalazł się Cynamon. Całe szczęście, że miał znaczek z naszymi numerami. Znalazł się. Tak. Znalazł w... Grodzisku!
Cynamon zwiewał, jakąś okrężną drogą i przebiegłszy, na moje oko, gdzieś 1km wpadł na PKP Powiśle, przebiegł cały peron i wskoczył do pierwszych drzwi pociągu, aż pod nogi maszynisty. Tam wziął go ze sobą, do pracy pewien pan, jadący do Grodziska.
Psa odzyskałem wieczorem, po pracy.
W chwili kiedy piszę ten artykuł, mój Cynamon jest pod narkozą operowany przez chirurga z kliniki weterynaryjnej. Wysłali mnie do domu, bo po podaniu narkozy pies jest operowany, a potem wybudzany i odbiera się go po kilku godzinach.
Zabieg ma na celu ocenienie czy ma jakieś uszkodzenia wewnętrzne, bo na zewnątrz zostały tylko 3 dziury po zębach i opuchnięty pysk. Mam zamiar obciążyć wszelkimi kosztami właścicielkę suki (będzie ok 500zł) oraz zmusić ją do zakładania kagańca na pysk... psa.
Zgodnie z prawem, jeśli zgłoszę to na Policję, ja również wybulę za spuszczenie psa. Będzie to dla mnie ostateczność. Mam nadzieje, że dorosła rozmowa wystarczy.
Mam dwuletnie dziecko. Stasiek nie boi się psów, bo ma swojego. Pomyślcie co by się stało, gdyby on podszedł do bydlaka. Posiadanie takiego zwierzęcia wymaga mega-odpowiedzialności. Ta pani poniesie odpowiedzialność.
Na końcu zacytuję wikipedię, z sekcji "Użyteczność" [...Amstaffa]:
"American Staffordshire Terrier współcześnie jest wykorzystywany jako pies rodzinny."
-Jeśli kto mieszka w Bieszczadach, obok wilków i niedźwiedzi (sorry Michał ;-P) to rzeczywiście, Amstaff jest kandydatem na członka rodziny pełną gębą!
KAGAŃCE NA PYSK!
edit: Cynamon kupił sobie antenę satelitarną....
Sunday, December 16, 2007
Subscribe to:
Posts (Atom)